Udział w przetargach to dla jednych firm sposób na pozyskanie klientów, dla innych zaś konieczność tak jest w przypadku firm świadczących usług dla jednostek administracji publicznej. Jednak wzięcie udziału w przetargu, ale także organizacja takiego przetargu może wiązać się z licznymi problemami, zapytaliśmy naszych Czytelników, jakie są ich doświadczenia związane z przetargami.
Wojciech (kierownik powiatowego urzędu pracy): kilka lat temu zorganizowaliśmy przetarg na dostarczenie systemu informatycznego, który ułatwiłby pracę powiatowego urzędu pracy. Przetarg wygrała firma, która zaoferowała najniższą cenę, za napisanie od początku systemu dla naszego urzędu. Została im wypłacona zaliczka na poczet prac wstępnych. Jednak po upływie określonego czasu nie tylko żaden prace wstępne nie zostały wykonane, ale w zasadzie przez rok firma nie zrobił nic w tym względzie. Sprawa trafiła do sądu, w efekcie urząd zatrzymał wpłacone przez firmę wadium, ale zaliczki nie odzyskaliśmy. Dlatego też organizując przetarg ponownie, jako wymóg postawiliśmy gwarancję ubezpieczeniową i rzeczywiście niemal wszystkie firmy przystępujące do przetargu miały tego typu gwarancje – www.gwarancjeprzetargowe.pl/gwarancja-ubezpieczeniowa-zwrotu-zaliczki.
Mieczysław (właściciel firmy cateringowej): raz w życiu podkusiło mnie, żeby wziąć udział w przetargu na dostawę jedzenia dla jednej z dużych warszawskich korporacji. Pomyślałem, że będzie to doskonały sposób na rozwój mojego biznesu. Jednak gdy przeczytałem zapytanie ofertowe ręce mi opadły, oczekiwali przynajmniej 30 letniego doświadczenia w branży cateringowej i portfolio klientów, którzy zatrudniają powyżej 200 pracowników. Sprawdziłem – na rynku jest tylko kilka takich firm, nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że choć przetarg został zorganizowany, to i tak wiedziano już kto go wygra. To był mój pierwszy i ostatni raz, kiedy pomyślałem, że mogę wziąć udział w przetargu.
Magdalena (właścicielka zakładów papierniczych): moja firma regularnie startuje w przetargach na dostawę przyrządów biurowych i papieru, zarówno do firm jak i jednostek administracji publicznej. Jedne przetargi wygrywam, inne nie – jak to w życiu. Jednak najgorszy kłopot jaki miałam z przetargami, to gdy już po podpisaniu kontraktu, gdy produkcja ruszyła ze zdwojoną siłą, firma organizująca przetarg wycofała się z niego, uznając, że w sumie nie mają aż takiego zapotrzebowania jak sądzili, sprawa trafiła do sądu, ale na szczęście udało nam się ją wygrać.